Rozwód, hipoteka i wspólny pies
O zwierzęciu domowym nie można decydować jak o przedmiocie martwym. Nie wolno też stosować w drodze analogii przepisów o prawie do kontaktów z dzieckiem – pisze profesor.
Rozwód organizuje definitywne rozłączenie małżonków na przyszłość. Z założenia rozłączenie pełne. Oczywiście natura rzeczy jest taka, że nie zawsze jest to możliwe. Najczęściej pozostaje troska o wspólne dzieci, ich utrzymanie, wychowanie i wykształcenie. Troska zwykle wieloletnia.
Czasy się jednak zmieniają. Coraz więcej małżeństw nie ma dzieci. Jedynie prima facie zaskakiwać może spostrzeżenie, że również w tych przypadkach rozwód coraz częściej wcale nie oznacza definitywnego rozbratania małżonków. Zwykle nadal łączy ich wspólnie zaciągnięty kredyt mieszkaniowy i zabezpieczająca go hipoteka. Oba balasty okazują się bardziej trwałe niż nieaktualne uczucie. Oba rodzą też nieoczywiste problemy prawne i praktyczne, jak choćby pytanie o rozliczenia pomiędzy małżonkiem spłacającym ratę kredytu i tym, który czynić tego nie chce.
Walka o czworonoga
Znakiem czasu jest jednak inne – prawdziwie zdumiewające i wywołujące uśmiech – zjawisko. Mianowicie spór o wspólnego dotychczas czworonoga domowego. Ulubionego psa lub kota. Spór nie tyle o niego, ile o prawo do kontaktów z nim dla tego z małżonków, który w wyniku podziału majątku pupila nie dostał.
Judykatura polska nie została jak dotąd skonfrontowana z koniecznością rozstrzygania o prawie do porozwodowego kontaktu z psem lub kotem przyznanym w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta