„Oddamy pieniądze Polakom”, czyli jak reforma OFE ma uratować budżet
Albo dojdzie do iluzorycznej „prywatyzacji" środków OFE za 15-procentowy podatek, albo nastąpi transfer do ZUS i wtedy kosztem dla klienta będzie utrata dziedziczenia. Dla spółek będących w portfelach OFE kosztem będzie zaś zagrożenie z powodu pojawienia się państwowego akcjonariusza.
Już po raz czwarty rząd powrócił do „likwidacji" otwartych funduszy emerytalnych (OFE). Tym razem wydaje się, że ich los jest przesądzony. I to nie dlatego, że „straciły one sens istnienia", ani, jak mówi premier, by „oddać pieniądze Polakom", tylko dlatego, że rząd naprawdę potrzebuje dodatkowych pieniędzy. Problem polega na tym, że jeśli budżet zyska, to ktoś musi stracić na „reformie", wszak to gra o sumie zerowej. Przyjrzymy się intencjom „reformatorów".
NIższe dotacje
do FUS
Budżet zyska w dłuższym okresie, ponieważ cała składka emerytalna w wysokości 19,52 proc. będzie zasilać Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (FUS), a w związku z tym niższe będą dotacje budżetowe do FUS z tytułu refundacji składek przekazywanych przez ZUS do OFE.
Budżet zyska też w krótkim okresie z tytułu poboru podatku zwanego opłatą przekształceniową w wysokości 15 proc. od środków osób, które zdecydują się na pozostawienie ich w przekształconym OFE, zwanym dalej „IKE". Chociaż technicznie „opłata przekształceniowa" zasili ZUS, to faktycznym beneficjentem będzie budżet, bo obniży się dotacja do FUS. A więc i w długim, i w krótkim okresie zyskuje ZUS, a tak naprawdę budżet.
O tym, jak będą się rozkładały budżetowe korzyści, ma zdecydować 15 mln członków OFE. Rząd...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta