„Taśmy Obajtka” – prawda czy może manipulacja?
Dowód z nagrania mogą dyskwalifikować okoliczności, w jakich nastąpiło, jeżeli wskazują jednoznacznie na poważne naruszenie zasad współżycia społecznego.
Od kilku dni część mediów Polsce żyje tzw. taśmami Obajtka. Padają mocne słowa o „wstrząsających taśmach" czy „nagraniach rujnujących wizerunek prezesa Orlenu". Zdaniem „Gazety Wyborczej" miał on w 2009 r. dopuścić się naruszenia przepisów ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Pełniąc bowiem funkcję wójta Pcimia, miał jednocześnie kierować z tylnego fotela lokalnym przedsiębiorstwem TT Plast. Dowodów na to mają dostarczać opublikowane przez „Gazetę Wyborczą" nagrania rzekomo z udziałem Daniela Obajtka.
Po raz kolejny zatem nagrania stały się przyczyną burzy medialnej i politycznej w Polsce.
Jestem prawnikiem – radcą prawnym z prawie 20-letnim doświadczeniem. Od wielu lat prowadzę procesy o naruszenie dóbr osobistych. Osią tych sporów jest dowodzenie, czy publicznie uczyniony zarzut jest prawdziwy. W sprawach dziennikarzy na czoło wysuwa się kwestia dochowania należytej staranności i rzetelności w opracowaniu materiału prasowego, nawet jeśli się okaże, że zawierał informacje nieprawdziwe.
Nie odnoszę się do prawdziwości zarzutów stawianych panu Obajtkowi. Przy założeniu autentyczności nagrań, należałoby zrekonstruować jego działania. Następnie stwierdzić, czy stanowią one niedozwoloną formę uczestniczenia w działalności gospodarczej przez osobę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta