Orban czeka na sukces
Węgrzy chcą wreszcie zerwać z przeszłością, na mundialu nie byli od 1986 roku. Ale w czwartek zagrają z Polską bez swojej największej gwiazdy, Dominika Szoboszlaia.
Kiedy Węgrzy jechali na mistrzostwa świata w Meksyku, Europę wciąż dzieliła żelazna kurtyna, ojciec Szoboszlaia był nastolatkiem uganiającym się za piłką, a Red Bull – małą firmą szykującą się do wypuszczenia na rynek swojego napoju w puszce.
Zwycięstwo nad Kanadą do wyjścia z grupy nie wystarczyło, wysoka porażka z ZSRR (0:6) była jak policzek, a przegrana z Francją to do dziś ostatnie mundialowe wspomnienie Madziarów.
Węgry wyrwały się z okowów komunizmu, ale mało kto spodziewał się, że wraz z wolnością przyjdą futbolowe smutki, a na lepsze czasy trzeba będzie czekać aż trzy dekady – do Euro 2016.
To był pierwszy duży turniej, na który po upadku komunizmu pojechali następcy Ferenca Puskasa. Wstydu nie przynieśli. Pokonali Austrię, zremisowali z Islandią oraz zmierzającą po tytuł Portugalią i wyszli z grupy. Wysoką porażkę z Belgią (0:4) potraktowali jako cenną lekcję.
Szarych dresów już nie ma
Robili błyskawiczne postępy, bo jeszcze kilka lat wcześniej kończyli eliminacje Euro 2008 na szóstym miejscu w grupie, a w kwalifikacjach mundialu 2014 przegrali aż 1:8 z Holandią. I choć mistrzostwa świata w Rosji (2018) znów odbyły się bez nich, ostatnie pięć lat można uznać za renesans węgierskiego futbolu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta