Od arbuza do Dziubaka
Leszek Balcerowicz ma rację: bank nie zawarłby umowy, gdyby tylko on ponosił ryzyko walutowe. Czemu jednak sądzi, że konsument by ją zawarł, rozumiejąc, że całe ryzyko przerzucono na niego?
Dyskusja na ten temat toczy się od dawna – od słynnego wyroku „arbuzowego" SN II CSK 768/14 upłynęło już prawie sześć lat. Wyrok ten rażąco naruszył dyrektywę 93/13, uprzywilejowując bank. Sprawa arbuzowa dobiegła szczęśliwego końca za sprawą samego banku, który cofnął apelację, godząc się z wygraną konsumentów. Niestety, mimo upływu czasu argumenty w dyskursie prawnym nie osiągnęły poziomu europejskiego, co potwierdzają ostatnie wypowiedzi ekonomistów: rektorów uczelni ekonomicznych prof. Marka Belki (w TOK FM 8 marca, wywiad w DGP z 2 kwietnia) czy prof. Leszka Balcerowicza („Rz" z 19 marca i 2 kwietnia). Biorąc pod uwagę ewidentne deficyty wiedzy o prawie dostrzegalne w tych wystąpieniach, uznałam, że przybliżenie tematyki związanej z dyrektywą 93/13 jest moim moralnym obowiązkiem. Abstrahuję od ogólnych założeń prawa konsumenckiego, którym poświęcona była polemika prof. Łętowskiej, a skupię się na mechanizmach kontroli abuzywności.
Standard, nie wyjątek
Kontrola abuzywności jedynie w Polsce może wydawać się novum. Choć przepisy mają już 20 lat, nie powodowała ona dotąd dotkliwych, systemowym konsekwencji dla przedsiębiorców. Być może też stąd wynika wiara banków, że sprawę frankowiczów da się „jakoś załatwić". Na poziomie europejskim dyskusja o przyjęciu dyrektywy 93/13 trwała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta