Raman P. – więzień polityczny
Facebook, Twitter, Instagram czy wszystkie inne tak zwane media społecznościowe nie służą głębszej dyskusji, intelektualnej refleksji czy tym bardziej moralnym rozważaniom. Wśród wielu codziennych afer i awantur internetowych jedna – po polsku – zwróciła moją uwagę. Chodzi o sprawę Białorusina Ramana P. Sprawa jest z pozoru bardzo prosta. Raman P. zostaje na oczach świata porwany, w dziki sposób, przez barbarzyńskie państwo, i po dziesięciu dniach bez kontaktu z zewnętrznym światem zostaje pokazany w telewizji państwowej tegoż barbarzyńskiego państwa.
Można się domyślić, że w tej audycji nie nawołuje do oporu przeciwko autorytarnemu liderowi ani nie ma nic dobrego do powiedzenia o swoich kolegach z opozycji ani o przywódcach ruchu. Nawet dziecko, z jakimś niewielkim doświadczeniem, mogłoby napisać scenariusz tej szopki telewizyjnej. Musi być mowa o pieniądzach, o zewnętrznym wpływie obcych mocodawców i o sporach wewnątrz opozycji. Wszystko już było przerabiane wiele razy, zwłaszcza w XX w., i bezkonkurencyjnymi asami w tych spektaklach byli zawsze i jak widać ciągle są komuniści i ich potomkowie.
O sowieckich sposobach „active measures", czyli aktywnego reżyserowania zapobiegania powstawaniu opozycji, rozbijania opozycji i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta