Klucze do życia w Belgii
Molenbeek przestał wysyłać w świat terrorystów. Ale osiągnąć społeczny spokój w tej mekce imigrantów będzie trudno.
O Molenbeek-Saint-Jean cały świat dowiedział się w listopadzie 2015 r., gdy wykazano, jakie związki łączą autorów zamachów w Paryżu z jedną z 19 brukselskich gmin. Dziennikarze tłumnie zjechali wtedy, aby przyglądać się akcji policji przy zbiegu ulic Delaunoy i Ransfor, gdzie miał ukrywać się Salah Abdeslam, mózg paryskich zamachów.
I wielu z nich mogło być zaskoczonych. Ta kolebka dżihadystów, jak ochrzczono Molenbeek, w niczym nie przypomina „no go zones", czyli etnicznych gett zdominowanych przez przemoc, o których słychać w innych wielkich miastach. Owszem, jest biedna. Jest też zdominowana przez imigrantów, przede wszystkim Marokańczyków. Ale, inaczej niż przedmieścia Paryża, nie jest odcięta od miasta. W zaledwie dziesięć minut można dojechać do budynku brukselskiej giełdy.
Lustro
Typowa dla Brukseli niska zabudowa, czyli stojące w szeregu kilkurodzinne ceglane kamienice. Położona przy kanale prowadzącym z Brukseli do Charleroi, wzdłuż którego na poprzemysłowych terenach powstają w ostatnich latach eleganckie bloki z nowoczesnymi apartamentami. Na ulicach ludność wieloetniczna, uroda głównie arabska, ale jest też trochę Murzynów i Europejczyków. Tradycyjnie Włosi, w ostatnich latach Rumuni, Bułgarzy czy przybysze z byłej Jugosławii. Molenbeek to niejedyna niezamożna i imigrancka dzielnica Brukseli....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta