Związki gorące i krótkie
Paweł Kukiz nie jest pierwszym i nie ostatnim politykiem, który zostawił swych wyborców na lodzie. Wszyscy, którzy uwierzą, że polityka może wyglądać inaczej, powinni być z góry przygotowani na gorzki zawód.
W 2015 r. Paweł Kukiz szedł do polityki robić rewolucję. – Będąc prezydentem obywatelskim, spoza układu partyjnego, mogę pohamować wampiryzm partiokracji – mówił w jednym z wywiadów przed wyborami. Jego sztandarowym postulatem było wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych, ale JOW-y były de facto tylko symbolem fundamentalnej zmiany systemu politycznego, którą proponował. Rockman dążył bowiem do „wywrócenia stolika" i umeblowania polskiej sceny politycznej na nowo – w taki sposób, aby zmarginalizować partie, zwiększając do maksimum kontrolę obywateli nad procesem politycznym.
W wizji Kukiza mechanizm ten miał wyglądać tak: odpowiednio małe, jednomandatowe okręgi wyborcze sprawią, że wyborcy będą głosować na konkretnego, znanego im człowieka – a nie na partyjny szyld. Wybrany w ten sposób poseł będzie w efekcie lojalny w pierwszej kolejności nie wobec lidera swojej partii,
a bezpośrednio wobec wyborców, co wzmocnić miało jeszcze wprowadzenie instytucji tzw. mandatu związanego, czyli możliwości odwołania posła przez wyborców w czasie kadencji. Jeśli dodać do tego instytucję wiążącego władzę referendum, której również domagał się Kukiz, oraz wybieranych przez obywateli sędziów pokoju, a także wyłanianego
w wyborach powszechnych prokuratora generalnego, mamy obraz państwa,
w którym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta