Facebook wiedział, nie powiedział
Seria przecieków i demaskatorskich tekstów odsłoniła brzydką twarz największego na świecie serwisu internetowego, stawiając go w trudnej jak nigdy sytuacji. Czy jego twórca ratunek znajdzie w wirtualnej rzeczywistości?
Łączymy coraz więcej ludzi. To może być złe, jeśli robią z tego zły użytek. Może to kosztować kogoś życie przez narażenie na znęcanie się. Może ktoś zginie w ataku terrorystycznym skoordynowanym za pomocą naszych narzędzi. Ale my wciąż łączymy ludzi. Brzydka prawda jest taka, że tak głęboko wierzymy w łączenie ludzi, że wszystko, co sprawia, że możemy łączyć ludzi jeszcze bardziej, jest de facto dobre" – napisał kilka lat temu na wewnętrznym forum dyskusyjnym Facebooka Andrew „Boz" Bosworth, członek ścisłego kierownictwa firmy, awansowany właśnie na członka zarządu ds. technologicznych. Gdy jego słowa wyciekły do prasy, Boz twierdził, że wcale się z nimi nie zgadza, chciał tylko sprowokować wewnętrzną dyskusję na tematy, które jego zdaniem powinny wymagać większej uwagi.
Jednak fraza ta dość dobrze oddaje nastawienie wielu kluczowych menedżerów z Doliny Krzemowej. My realizujemy swoją misję (bo każda z tych firm technologicznych ma jakąś „misję"), tworzymy przedsiębiorstwa większe od największych państw, z naszych usług korzystają miliardy ludzi, nasze usługi zmieniają świat, codzienność, debatę publiczną, nastrój na całym globie. Ale nie ponosimy za to odpowiedzialności. Udajemy, że nie byliśmy świadomi skutków ubocznych, że to tylko efekt działania złych ludzi, którzy nadużyli dobrych narzędzi. Przecież w ten sposób menedżerowie Facebooka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta