Nie gasić ognia benzyną
Polityka walki z koronawirusem w Australii powinna być przestrogą dla wszystkich rządów na świecie – o niekończącym się lockdownie pisze dziennikarz i historyk mieszkający w Melbourne.
Pierwsze zachorowanie na koronawirusa w Australii stwierdzono 25 stycznia 2020 r. Niebawem Covid-19 hulał już po całym kontynencie. Rząd federalny postanowił zamknąć wszystkie lotniska i porty australijskie, a każdą osobę przybywającą do kraju – zdrową czy zakażoną – wysyłano na dwutygodniową kwarantannę w specjalnie do tego wynajętych hotelach (z początku na koszt rządu).
Program ten zdawał egzamin z wyjątkiem stanu Wiktoria. Tutaj takie centrum w Melbourne otworzył rząd stanowy. Rząd federalny (konserwatyści) zaproponował przysłanie wojska, by pilnować ośrodka, lecz nie zgodził się na to lewicowy rząd stanowy Wiktorii i wynajął prywatną firmę ochroniarską bez weryfikowania jej zdolności do wykonania tego zadania. Efekt był taki, że ochroniarze z tej firmy podejmowali w tym czasie dodatkowe prace (kilku przyjeżdżało podpisać listę obecności i wracali do domu) i mieli kontakt z szerokim kręgiem osób. Zostały nawet upublicznione nagrania, na których widać, jak podczas dyżuru nocnego ochroniarze śpią sobie w najlepsze, a lokatorzy – zdrowi czy chorzy – grasują bez ograniczeń po całym hotelu.
Wynik tego był taki, że w Melbourne wybuchła pandemia koronawirusa: zachorowało ok. 21 618 osób,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta