Suwerenność w strefie zgniotu
Ostry spór pomiędzy strukturami unijnymi a Polską na pewnym etapie członkostwa był nieuchronny. Mógł on oczywiście mieć inny przebieg i dotyczyć innych kwestii, ale najprawdopodobniej miałby miejsce, nawet gdyby nie rządził PiS.
Źródło nieporozumień na linii Bruksela–Warszawa tkwi przede wszystkim w samym postrzeganiu interakcji pomiędzy Wspólnotą a polską państwowością oraz kierunkiem dalszego rozwoju UE. Pojawienie się sporu związane jest też ze zmianami, jakie zachodzą w UE w odpowiedzi na czynniki zewnętrzne. Może on się zaś zakończyć, tylko jeśli obie strony zrozumieją dobrze swoje głębokie historyczne motywacje, a nie będą opierać się na chwilowych politycznych fluktuacjach i sondażowych wycinkach rzeczywistości politycznej.
Ucieczka do uniwersalizmu
Postrzeganie suwerenności państwowej jako pewnej stabilnej, binarnej cechy rządów prowadzić dziś może do tezy, że jest ona niemożliwa. Wzajemne zależności gospodarcze, informacyjne i komunikacyjne różnych społeczeństw sprawiają, że nie można już mówić o niezawisłości władzy państwowej w stosunku do innych podmiotów. Według dylematu Daniego Rodrika suwerenność jest na przykład niemożliwa do pełnego pogodzenia z równoczesnymi postulatami globalnych wolnych rynków i demokracji liberalnej.
Jakkolwiek napięcia, o których mówi Rodrik, istnieją, wydaje się jednak, że historycznie znacznie lepiej jest pomyśleć o suwerenności jako o postulacie dotyczącym sposobu traktowania pewnego typu społeczności na arenie międzynarodowej. Jeśli mamy do czynienia z dużą grupą ludzi, którzy uważają się za wyraźnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta