Ostatnie godziny pokoju
Jest południe 12 grudnia 1981 r. Sobota. W „Tygodniku Solidarność" trwa normalna o tej porze tygodnia praca. Nikt z nas nie wie i nie domyśla się, że okresowi posierpniowemu zostało jeszcze dwanaście godzin.
Lecz decyzje już podjęte, machina wojny budowana skrycie przez wiele miesięcy – ruszyła. Siedzę u siebie w pokoju i czytam teleksy, które mają iść do kolejnego – ostatniego – numeru. Czytam publicystykę i fragmenty kroniki. Sobota i niedziela są dla nas – kierownictwa redakcji i dziennikarzy piszących aktualia – bardzo pracowitymi dniami. W niedzielę często opuszczamy lokal o drugiej w nocy. Za oknem biało. Drzewa na Polu Mokotowskim ustrojone już gwiazdkowo – śniegiem. Z kącików okiennych szyb pną się wzdłuż ram lodowe języki. Przechodnie lekko przygarbieni, głowy ciążą do ramion, twarze pochylone ku piersiom. Mróz tnie po uszach. Byle pod jakiś dach, byle do ciepła. A Boże Narodzenie może być piękne.
Około dwunastej Zyta przynosi najnowsze teleksy. Zyta redaguje kronikę i jest drugą po Ali-teleksistce osobą, która czyta teleksy. Przynosi ich plik, lecz kilka odkłada na bok i mówi: „Mam coś ciekawego, co cię zainteresuje, czytaj to w pierwszej kolejności i powiedz, co z tym zrobić". Odkładam publicystykę.
Teleksy o ruchach wojsk
Trzy „interesujące teleksy" donoszą o ruchach kolumn milicji i wojska. Te wczesne zapowiedzi dramatu – ocalałe z zawieruchy pierwszych dni stanu wojennego – zasługują na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta