Jaruzelskiego strach przed Moskwą
W jakimś sensie stan wojenny uratował legendę pierwszej Solidarności, która nie zdążyła się rozlecieć za sprawą rozdzierających ją sporów, które oczywiście podsycali bezpieka i jej agenci - mówi Antoni Dudek.
Plus Minus: Czy stan wojenny przestaje nas obchodzić? Dopóki żył generał Wojciech Jaruzelski, 13 grudnia zawsze byli chętni, by demonstrować pod jego domem, a teraz mam wrażenie, że emocje związane z tą rocznicą są dużo mniejsze.
We mnie też zaszła pewna zmiana po śmierci generała Jaruzelskiego. Przez długie lata uchodziłem za jednego z najostrzejszych krytyków generała. Krytycyzm pozostał, ale dziś patrzę już na niego z większym dystansem. Uważałem, że należał mu się proces za wprowadzenie stanu wojennego. Rozpoczął się – z powodu ewidentnej obstrukcji ze strony polskiego wymiaru sprawiedliwości – o kilkanaście lat za późno, co ostatecznie umożliwiło Jaruzelskiemu wywinięcie się od odpowiedzialności z uwagi na stan zdrowia. Wyrok, który ostatecznie w nim zapadł, dotyczył jedynie gen. Kiszczaka i wielu nie usatysfakcjonował. Mnie też. Przede wszystkim jednak bardzo źle się stało, że Jaruzelski nie miał procesu przed Trybunałem Stanu. Natomiast na tym przykładzie widać wyraźnie, jak przesuwa się granica społecznych emocji związanych z rocznicami dramatycznych wydarzeń w dziejach Polski. Kiedyś ogniskowały się one wokół 1956 roku, później wokół 1968, a jeszcze później wokół 1980, czyli rewolucji solidarnościowej, którą zakończył stan wojenny. Mam wrażenie, że w 40. rocznicę stanu wojennego widać, że i ta rocznica budzi coraz mniejsze emocje....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta