NATO u bram Petersburga
Putin chce groźbą wojny zatrzymać poszerzenie sojuszu. Ale wynik może być odwrotny: dodatkowe 1400 km wspólnej granicy Rosji z paktem.
Sauli Niinistö należał do niedawna do wąskiego grona zachodnich przywódców, których Putin darzył zaufaniem i z którymi regularnie rozmawiał przez telefon. Ale od połączenia w połowie grudnia Rosjanin do Helsinek już nie dzwoni. Usłyszał wtedy od prezydenta Finlandii, że jego kraj rezerwuje sobie prawo do przystąpienia do NATO. A więc z góry przekreśla najważniejsze żądanie, jakie Putin postawił Joe Bidenowi i szerzej Zachodowi: że proces przyjmowania nowych członków zostanie przez pakt ostatecznie wstrzymany.
Wściekłość Rosji
To, co miało pozostać w zaciszu gabinetu, w miniony weekend stało się wiedzą powszechną. W przemówieniu noworocznym Niinistö oświadczył: „Chcę powiedzieć z całą mocą: pole manewru Finlandii, nasza wolność wyboru obejmuje także możliwość przystąpienia do sojuszy wojskowych i wystąpienie o członkostwo w NATO w dowolnym momencie".
Wokół prezydenta zjednoczyła się cała klasa polityczna. Premier...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta