Niedosyt zostaje
Austriacy przed Słowenią w konkursie drużynowym. Niemcy w ostatniej serii zabrali brąz Norwegom. Polacy na szóstym miejscu, wzlotu nad poziomy nie było.
Pożegnanie skoczków z igrzyskami w Pekinie było długie, mroźne i wietrzne, ale ciekawe, przynajmniej w części decydującej o przydziale medali. Żadnej dużej niespodzianki nie ma – poza tym, że złoty medalista konkursu indywidualnego na dużej skoczni Marius Lindvik nie pomógł Norwegii.
Polacy nie obronili brązowego medalu z Pjongczangu, wypadli dokładnie tak, jak wskazywała kolejność Pucharu Narodów i wszelkie inne porównania robione przez miłośników statystyki po treningach, kwalifikacjach i wcześniejszych konkursach olimpijskich. Plus można postawić przy nazwisku Kamila Stocha, który wyrzuciwszy z siebie słowa zawodu z powodu czwartego miejsca w rywalizacji indywidualnej i trudów całego sezonu, znów skakał nie gorzej niż najlepsi. Dobrze spisał się także Paweł Wąsek, na pewno nie zawiódł w debiucie w drużynie.
Ostatni konkurs poprzedziły pomiary temperatury – zima w prowincji Hebei zrobiła się wyjątkowo ostra, rywalizacja w temperaturach poniżej minus 20 stopni (odczuwalna minus 30) skłoniła organizatorów do wysłania na szczyt skoczni dodatkowych pledów, którymi zawodnicy okrywali się do ostatnich chwil przed startem.
Krótkie chwile nadziei
Sceny z pledami utrwaliły się także dlatego, że wiatr był silny, za nic miał marznących uczestników zawodów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta