Na froncie zapadła cisza
Rosyjskie wojska zatrzymały się pod Kijowem i innymi dużymi miastami, próbując podciągnąć rezerwy.
– Obecnie służba w obronie terytorialnej czy w armii to już nie obowiązek, ale przywilej. Mam znajomych w Kijowie, którzy chcieli dawać łapówki za przyjęcie do jakiegoś batalionu. (…) Zdumiewająca rzecz, gotowi byli płacić łapówki, by móc ryzykować własne życie. Myślę, że takie rzeczy dzieją się nie tylko w Kijowie, ale i w innych miastach – mówił dziennikarzom Paweł Kazarin, dziennikarz z Kijowa i żołnierz obrony terytorialnej od drugiego dnia wojny.
Kazarin jest Rosjaninem urodzonym na Krymie, ale – jak sam mówi – „znikają teraz wszelkie podziały: społeczne, majątkowe, wiekowe, płciowe” (w jego oddziale są np. dwie dziewczyny „młodsze od karabinów, które dostały”).
Szukanie rezerw
Na razie jego batalion jedynie patroluje ulice. Rosyjska armia bowiem zatrzymała się na zdobytych pozycjach.
Rosjanie przecięli drogę prowadzącą z Kijowa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta