Bogusław Chrabota: Kijów może tę wojnę wygrać
Zanim wybuchła wojna w Ukrainie, większość z nas – uśpiona siedmioma dekadami pokoju – w ogóle odrzucała jej prawdopodobieństwo. A kiedy już doszło do ataku, przerażenie brutalnością działań agresora i świadomość dysproporcji sił dyktowały scenariusz szybkiej klęski Kijowa pod naporem pancernych kolumn Kremla.
Jakże bardzo się myliliśmy w obu tych kwestiach! To, co wydawało się niemożliwe, zrealizowało się w najbardziej nieprawdopodobnych scenariuszach. Wojna wybuchła w skali, jakiej Europa nie znała od 1945 roku, a Ukraina z doskonałej ofiary Putina stała się symbolem skutecznego oporu. Oporu, który nie słabnie, lecz nasila się z każdym kolejnym dniem agresji. Wiem, że wiara jest słabym instrumentem przewidywania przyszłości, ale coraz mocniej wierzę, że napastnik zostanie w tej śmiertelnej konfrontacji pokonany. A Rosja ma coraz mniej szans, by zwyciężyć bohatersko broniący się Kijów.
Co więcej, wiarę powoli zaczyna w tej kwestii zastępować racjonalna refleksja. Co mam na myśli? Zacznijmy od planu, który założono gdzieś w cieniu kremlowskich gabinetów. Ukraina, co do tego trudno mieć wątpliwości, w głowach Putina i jego otoczenia miała być krajem upadłym i niezdolnym do realnej obrony. Już sam atak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)