Wierzę, że znajdzie się Brutus
Nawet Stalin czy Lenin, choć słusznie uchodzą za katów Ukrainy, nie kwestionowali jej istnienia ani Ukraińców jako odrębnego narodu. Zwracali uwagę na podobieństwa, ale i na różnice naszych kultur. Putin idzie dalej. Szczyci się tym, że odbudowuje wielką Rosję - mówi pisarz i poeta Jurij Andruchowycz.
Plus Minus: Gdzie pan teraz przebywa?
Jestem u siebie, w Iwanofrankowsku, w Ukrainie.
I jak wygląda tam sytuacja?
Patrząc na to, co się dzieje w Ukrainie, można powiedzieć, że jest spokojnie. Główne działania wojenne jeszcze nas nie dotknęły. Mamy wielu uciekających z innych regionów, tych zbombardowanych, gdzie leje się krew i giną ludzie. W mieście jest sporo zewnętrznych oznak wojny, napięcia. Jest mnóstwo ludzi w mundurach: uzbrojeni żołnierze i policja, jest godzina policyjna. Dwa, trzy razy dziennie słychać alarmy powietrzne. To niestety nie regularne ćwiczenia, ale sygnały, że gdzieś namierzona została jakaś rakieta, którą udało się odstrzelić. Czasem wygląda to groźnie, bo zawsze na ten sygnał musimy schodzić do piwnic. Ale ludzie nie protestują, bo mają poczucie, że prezydent miasta wszystko ma pod kontrolą. Mamy z nim stałą łączność internetową.
Iwanofrankowsk stał się takim zapleczem wojny?
Tak. Mieszkańcy bardzo aktywnie włączają się w pomoc dla reszty Ukrainy. Organizujemy zbiórki, koordynujemy transporty do innych miast. Żywności, odzieży, leków. Staliśmy się też takim punktem logistycznym dla krajów Unii Europejskiej, skąd przychodzi pomoc. Tu na jakiś czas zatrzymują się uchodźcy, zwłaszcza kobiety z dziećmi i starsi ludzie, by dalej wyruszyć na Zachód. Tak wygląda...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
