Michał Szułdrzyński: Przerwany sen o końcu historii
Patrzymy dziś na setki tysięcy przekraczających naszą granicę ludzi uciekających przed bombami i czołgami Putlera i zdajemy sobie sprawę, że żyliśmy jakby we śnie. Każdy wierzył, że może stać się, kim zechce. Że może sam wytyczyć ścieżkę swojego życia. Chciałeś być lekarzem? Trzeba było się dobrze uczyć w liceum, dostać na medyczne studia i już. Chciałeś zająć się biznesem? Trzeba było mieć pomysł, trochę szczęścia, dużo wytrwałości i świat stał przed Tobą otworem. Chciałeś mieć rodzinę? Proszę bardzo. Wolałeś poświęcić się Bogu – klasztor, seminarium były całe dla ciebie. Każdy żył, jak chciał. Kochał, jak chciał i bogacił się, jak chciał.
Mało tego, każdy wierzył, że tak będzie zawsze. Że możemy być już tylko bogatsi, lepiej zaopatrzeni w dobra materialne, że świat jest skazany na rozwój, nauka na postęp, a ludzkość na wieczną szczęśliwość. Ci, którzy mówili, że jest inaczej, traktowani byli jak Kasandra, córka Priama, przez mieszkańców Troi. Braliśmy kredyty na 35, a nawet 40 lat, choć przed połową XX wieku tak długi okres, w którym nie byłoby wojny, powstania, rewolucji czy przemarszu wojsk, które całkowicie niweczyły plany jednostek, prawie się nie zdarzały.
Setki, tysiące,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
