Jak świat sportu bojkotował rasistów i agresorów
Rosjanie po inwazji na Ukrainę trafili na margines świata sportu. Międzynarodowe federacje dojrzewały do tej decyzji w różnym tempie i stylu. Jednak rzadko w historii były tak zjednoczone, jak obecnie.
Był ciepły, czerwcowy wieczór, gdy Benito Mussolini w loży honorowej uścisnął dłoń Ivana Eklinda. Może dziękował sędziemu, że tydzień wcześniej przymknął oko, gdy Enrique Guaita wepchnął piłkę do siatki razem z bramkarzem Peterem Platzerem, a może dawał mu do zrozumienia, że wdzięczność za pomoc gospodarzom mundialu wyrazi po finale. Nie zawiódł, a gospodarze po dogrywce zostali mistrzami świata. Nawet polski tygodnik „Raz dwa trzy" pisał później, że „Eklind miał włoskie oczy".
Mecz z Czechosłowacją odbył się na Stadionie Narodowej Partii Faszystowskiej w Rzymie. Był rok 1934. Symbole polityczne nie ominęły oficjalnych turniejowych plakatów, znaczków pocztowych, a nawet papierosów. Jasne było, kto gospodarzy mundialowi. Mussolini pojawiał się na trybunach, piłkarze salutowali i oddawali mu cześć, a nad organizacją imprezy czuwała rządowa komisja.
Stawką finału były dwa puchary – nie tylko Złota Nike Julesa Rimeta, która kilka lat później miała spędzić wojnę w pudełku po butach pod łóżkiem teściowej jednego z włoskich działaczy, ale także potężny, podobno aż sześciokrotnie większy Puchar Duce. Piłkarze dali podczas mundialu twarz politycznej propagandzie, a sam Mussolini kilka dni po zakończeniu turnieju spotkał się w Wenecji z Adolfem Hitlerem. Obaj obiecali sobie wówczas wzajemne wsparcie.
Minęły dwa lata, a olimpijczyków...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
