Polityka zagraniczna w teatrze politycznym
Powrót Polski do przyjaźni z Ameryką raduje i rząd, i opozycję. Ale w wielu kwestiach ostry spór o politykę zagraniczną trwa. Czasem decyduje ideologia, częściej – logika teatru.
W polskich reakcjach na wizytę i zwłaszcza na kluczową mowę prezydenta Stanów Zjednoczonych Josepha Bidena w Polsce euforia mieszała się z rozczarowaniem. Euforię demonstrowali politycy. Rozczarowanie – niektórzy komentatorzy i część internetowego ludu.
Podnoszono, że zabrakło konkretów dotyczących wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Spodziewano się zapowiedzi zwiększenia liczebności amerykańskich żołnierzy w Polsce czy hojniejszych wojskowych kontraktów. Pozostało wrażenie, że amerykański prezydent przywozi jedynie mocną, antyputinowską, można by rzec zimnowojenną retorykę. A równocześnie pozostawia polskich przywódców z ich listą potrzeb bez klarownej odpowiedzi.
Owszem, padła zapowiedź: „artykuł piąty (traktatu waszyngtońskiego – red.) to nasz święty obowiązek". Tyle że złośliwcy zdążyli już przypomnieć, co ten artykuł w istocie zawiera. Zawiera zobowiązanie do pomocy w razie zagrożenia „aż do użycia sił zbrojnych", daje więc możliwość stopniowania reakcji, a nawet unikania najtwardszych środków.
Wątpliwości wzmagało spostrzeżenie, że Biden nie przedstawił mocnego sygnału w stosunku do samej Ukrainy. Do swoich wielokrotnych deklaracji, że NATO będzie się trzymało z daleka ukraińskiej ziemi, żeby nie wywołać wojny światowej, nie dodał wiele nowego, poza ostrym potępianiem rosyjskiego prezydenta i gotowością przyjmowania ukraińskich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
