Ambasador czy nieodpowiedzialny prowokator
Andrij Melnyk świadomie przekracza wszelkie granice, licząc na to, że obraźliwa krytyka skłoni rząd Niemiec do większego zaangażowania po stronie ofiary rosyjskiej agresji.
Odgrywa pan obrażalskiego – słowa te skierował kilka dni temu ukraiński ambasador w Berlinie Andrij Melnyk pod adresem kanclerza Olafa Scholza. Po niemiecku zabrzmiało to niezwykle obraźliwie, bo ambasador użył zwrotu „beleidigte Leberwurst”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „obrażona wątrobianka”. Taki zwrot w ustach ambasadora był przekroczeniem wszelkich dopuszczalnych granic nawet dla niemieckich mediów odnoszących się z pewnym zrozumieniem do licznych prowokacji ukraińskiego dyplomaty. Posypały się epitety w postaci „nadworny błazen”, oskarżenia o niczym nieuzasadnioną arogancję i ostrzeżenia, że nieokrzesany ambasador szkodzi sprawie, o którą walczy. Nie był to pierwszy z ekscesów Melnyka.
Z takim ambasadorem Niemcy mają do czynienia po raz pierwszy i nie bardzo wiedzą, jak zareagować. – Uderza w czułe miejsce w sytuacji całkowitej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta