Solidarność, wojna i zmurszały ład
Antywojenne apele płynące z Berlina należy interpretować w kontekście całej dotychczasowej polityki niemieckiej. Można by ją ująć hasłem „Nigdy więcej!” – przekonuje podróżnik i publicysta.
Rząd kanclerza Scholza nie daje czołgów, a więc nie ratuje ludzi – krytykowanie polityki Niemiec w takich albo nawet ostrzejszych słowach trafiło w Polsce do głównego nurtu. Niezależnie od sympatii politycznej panuje zadziwiająca zgodność: swoim kunktatorstwem Niemcy szkodzą sprawie Ukrainy. Negują sprawiedliwą wojnę obronną. Ale czy rzeczywiście tak jest? I co kryje się za ich postawą?
Aktualną politykę Niemiec można postrzegać w kontekście woli niemieckiego elektoratu. Cały czas liczba osób deklarujących się jako „obóz pokoju” jest w zależności od badania porównywalna z liczb tych, którym bliżej jest do „obozu sprawiedliwości” – czytaj: wojny. Można też wskazywać na interesy gospodarcze, które łączą Niemcy z Rosją, w tym oczywiście na obawę przed narastającym kryzysem energetycznym czy żywnościowym. Można wreszcie odwoływać się do rzekomo tradycyjnego sceptycyzmu tak zwanego Zachodu wobec lęków mieszkańców Europy Środkowej przed Rosją. Jednak w moim przekonaniu to tylko wierzchołek góry lodowej.
Ludzie listy piszą
Pod koniec kwietnia prominentni przedstawiciele świata kultury, aktywiści i eksperci w dziedzinie rozwiązywania konfliktów podpisali list otwarty do kanclerza Scholza. W podobnym tonie ukazał się w ostatnich dniach czerwca apel na łamach wpływowego tygodnika „Die Zeit”. Trwa więc burzliwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta