Klucz do Macrona
Układ zamknięty na francuskiej scenie politycznej bardziej przypomina Węgry Orbána aniżeli jakąkolwiek zasiedziałą, zachodnią demokrację.
Wizje wielkich zmian, założenie partii o nazwie En Marche! (Naprzód!), zapowiedź utworzenia Narodowej Rady Odbudowy... W politycznym teatrze Emmanuela Macrona zawsze panuje rewolucyjna wiosna, nastrój pierwszych godzin po szturmie na Bastylię, pierwszych tygodni po wyzwoleniu, kiedy wszystko wydaje się możliwe. Tyle forma. Jeśli jednak przyjrzymy się treści, szybko okaże się, że prezydent Francji to liberalny, ale jednak autorytarysta; to reformator, ale głęboko osadzony w tradycjonalizmie, a nawet przesądach klasy politycznej swojego kraju; to żarliwy Europejczyk, ale ponad wszystko francuski nacjonalista. Zbiór paradoksów? Tylko w oczach kogoś, to nie zna dziejów Francji i osobistej historii Macrona.
Republikański monarcha
Ludwik XIV nigdy nie powiedział: „państwo to ja”. Stwierdził rzecz dokładnie odwrotną: „ja umrę, ale państwo pozostanie”. Statolatria to prawdziwie francuska religia. Laickość, ze swoimi dogmatami i ceremoniałem, nie jest amerykańskim rozdziałem Kościoła i państwa; jest konkurencyjnym względem katolicyzmu (albo islamu) wyznaniem wiary. Jest też kontynuacją innymi metodami tradycji gallikańskiej, gdzie król rządził Kościołem we własnym kraju.
Francuzi od zawsze wyznają swoisty anglikanizm, kult państwa i narodu. Historyk Jules Michelet pisał: „Niemcy to rasa, Anglia to imperium, ale Francja, ona jest osobą”....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

