Moskwa miesza w bałkańskim kotle
Rosjanie rzucają Zachodowi wyzwanie w Bośni. Kraj rozdzierany przez etniczne konflikty i paraliżowany przez niewydolny system polityczny próbują zepchnąć z drogi do NATO i Unii Europejskiej.
Zwyciężamy. Serbia i Rosja” czy „Tam, gdzie my, tam Rosja” – to hasła, jakie pojawiły się na marcowej demonstracji w Banja Luce, w której udział wzięła ponad setka bośniackich Serbów wyrażających poparcie dla inwazji na Ukrainę. Uczestnicy manifestacji powiewali rosyjskimi flagami i krzyczeli, że Moskwa „toczy bitwę o uwolnienie ujarzmionego narodu”. – Rosja nie jest na wojnie z Kijowem, tylko z mrocznymi euroatlantyckimi siłami – przekonywał reportera agencji AP jeden z mężczyzn.
W wiecu gościnnie udział wzięli członkowie gangu motocyklowego Nocne Wilki nazywani „aniołami Putina” i uważani za rosyjskich agentów wpływu. Pojawiło się także dwóch ministrów rządu Republiki Serbskiej wchodzącej w skład Bośni. – Serbowie nigdy nie dołączą do NATO i Unii Europejskiej, ponieważ przynoszą one odrodzenie nazizmu, przestępczości i bezrobocia zamiast rozwoju – przekonywał dziennikarzy portalu Sarajevo Times lider Serbsko-Rosyjskiego Stowarzyszenia Współpracy, które organizowało demonstrację w Banja Luce.
Podobne spotkania odbyły się także w innych miastach. To tylko jeden ze sposobów, w jaki Kreml osłabia więzi łączące Bośnię z Zachodem i liberalną demokracją. Skomplikowana sytuacja w kraju tylko mu w tym pomaga.
Systemowy paraliż
Bośnia i Hercegowina...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta