Powiązane spółki przed szansą na spójne działanie
Tak jak nie ma orkiestry bez dyrygenta, tak nie ma skutecznie działającej grupy spółek bez spółki dominującej, która sprawuje kierownictwo – mówi prof. Andrzej Szumański, szef zespołu, który przygotował prawo holdingowe.
Po pół roku od uchwalenia wchodzi w życie nowela kodeksu spółek handlowych, wprowadzająca prawo holdingowe i wzmacniająca rolę rad nadzorczych. Czy teraz proponowałby pan profesor taki sam projekt, czy coś zmienił?
Proponowałbym taki sam. O taką regulację prawa holdingowego walczyłem od 18 lat.
Jak pan walczył? Prace nad projektem trwały nieco ponad dwa lata.
Potrzebę regulacji prawa holdingowego zasygnalizował biznes. Jako członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego (komisja) uczestniczyłem w latach 2009–2010 w pracach nad nowelizacją k.s.k., wprowadzającą regulację tego prawa.
Wtedy były aż dwa projekty rządowe, czyli ten wskazany oraz konkurencyjny do niego opracowany w Ministerstwie Gospodarki. Oba były poddane szerokiej konsultacji środowiska naukowego i praktyków. Projekt komisji starał się wyważać sprzeczne w grupie spółek interesy, nawiązując do znanej w Europie doktryny Rozenbluma dopuszczającej tzw. legalne działanie na szkodę spółki zależnej, jeżeli przemawia za tym interes grupy spółek, szkoda wyrządzona spółce zależnej zostanie jej zrekompensowana przez spółkę dominującą, a uczestnictwo spółki zależnej w grupie jest ze wszech miar dla niej korzystne w skali długofalowej. Projekt Ministerstwa Gospodarki przyjmował z kolei wizję zcentralizowanego koncernu, zbliżonego do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta