RPP już zareagowała na wystrzał inflacji, teraz musi poczekać na efekty
Stoimy przed takim wyborem: albo walka z inflacją będzie dłuższa i łagodniejsza, ale bezpieczna, albo szokowa, ale ryzykowna – przekonuje dr hab. Ireneusz Dąbrowski, profesor SGH i członek Rady Polityki Pieniężnej.
Prezes NBP deklarował niedawno – w imieniu całej Rady Polityki Pieniężnej, nie tylko swoim – że stopy procentowe będą podnoszone dopóty, dopóki rosła będzie inflacja. Na październikowym posiedzeniu RPP znała wstępny szacunek GUS, wedle którego we wrześniu inflacja podskoczyła z 16,1 do 17,2 proc. rocznie, przebijając wszelkie prognozy. Mimo to RPP stóp nie zmieniła. Dlaczego?
Nie mogę wypowiadać się w imieniu całej rady. Mój pogląd jest taki, że wpływ podwyżek stóp procentowych na oczekiwania inflacyjne ma charakter skokowy, a nie ciągły. To znaczy, że te oczekiwania się zmieniają, gdy stopy przekraczają pewne progi. Zachowanie podmiotów gospodarczych nie będzie inne przy stopie referencyjnej na poziomie 6,75 proc. i przy stopie na poziomie, np. 7 czy 7,25 proc. Gdybyśmy chcieli na oczekiwania inflacyjne wpłynąć, musielibyśmy działać drastycznie.
To może było trzeba tak postąpić?
Już zareagowaliśmy ostro, gdy podnosiliśmy stopę referencyjną o 1 pkt proc. (w kwietniu br. – red.). Dotychczasowe podwyżki są wystarczające do ustabilizowania oczekiwań. Teraz nie jest dobry moment na dalsze gwałtowne ruchy.
Dlaczego?
Bo inflacja ma charakter przede wszystkim podażowy. Wiem,y jakie są jej przyczyny: to pandemia i spowodowane przez nią zaburzenia w łańcuchach dostaw oraz kryzys energetyczny. Teraz wzrost...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta