Żegnamy mundury feldgrau
Jeśli Aleksander Wielki miał do rozplątania węzeł gordyjski, to sytuacja, jaką Józef Piłsudski zastał w Warszawie w listopadzie 1918 r., przypominała kłębowisko takich węzłów. Jak sobie z tymi wyzwaniami poradził Komendant?
Jesienią 1918 r. sytuacja militarna Niemiec pogarszała się z dnia na dzień, ale nie było tego widać w Generalnym Gubernatorstwie Warszawskim (GGW). Twór powstały w 1915 roku obejmował ok. 60 proc. powierzchni dawnego Królestwa Polskiego i był wręcz najeżony wojskowymi w kolorze feldgrau. 60 tys. żołnierzy, z czego 12 tys. w samej Warszawie – były to co prawda oddziały pospolitego ruszenia (landszturm), złożone z większości z rekonwalescentów i ludzi mających najlepsze frontowe lata za sobą (wiek 38–45 lat), ale uzbrojone po zęby. Niemcy czuli się tu jeszcze panami sytuacji i dawali to odczuć polskiej ludności. Przede wszystkim rabunkową gospodarką.
Nie zwijać się od razu
Okupanci ładowali na wozy i wagony wszystko, co wydało im się przydatne w toczonej wojnie. Najbardziej dotkliwe były rekwizycje jedzenia – tego typu grabieży żołnierze dokonywali zarówno na rozkaz z góry, jaki i samowolnie. W tym drugim przypadku żywność trafiała do rodzin wojaków w Austrii i Niemczech. Korzystali oni z faktu, że mogli przesłać bliskim trzy paczki miesięcznie. Efekt? Jak pisał prof. Piotr Łossowski, „tworzyły się całe dodatkowe pociągi żywności wywożonej z Polski”. W związku z tym, gdy Polacy zgłosili Niemcom chęć współzarządzania kolejami, zostali odprawieni z kwitkiem. Mogłoby się wydawać, że strona niemiecka zdaje sobie sprawę ze zbliżającego się końca okupacji i stąd te „pociągi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta