Możemy marzyć odważniej
Po zwycięstwie 2:0 nad Arabią Saudyjską Polacy pierwszy raz od 36 lat mogą wyjść z grupy na mundialu. O awans zagrają w środę z Argentyną. Potrzebują co najmniej remisu, ale nawet porażka nie musi oznaczać wyeliminowania.
Zwycięstwa mogłoby nie być, gdyby nie Wojciech Szczęsny, który obronił rzut karny oraz dobitkę w stylu, który obudził wspomnienia o instynktownej interwencji Jerzego Dudka przy strzale Andrija Szewczenki w dogrywce finału Ligi Mistrzów. Mundial w Katarze kończy kalwarię, jaką przez lata były dla najlepszego polskiego bramkarza wielkie turnieje.
Euro 2012 Szczęsny rozpoczął od czerwonej kartki, cztery lata później w pierwszym meczu doznał kontuzji, a otwarcie ubiegłorocznych mistrzostw kontynentu Polacy ozdobili samobójczym golem. Wszyscy wiedzą, że Szczęsny jest fachowcem najwyższej klasy, ale w wielkich turniejach drużynie raczej nie pomagał. Teraz wreszcie doczekał się chwili triumfu i to podczas swojego ostatniego mundialu.
Czas na rolę oscarową
– Macie świetnego bramkarza, jednego z najlepszych na świecie, który po prostu wykonał swoją pracę – mówił szkoleniowiec Saudyjczyków Herve Renard.
– Obroniony rzut karny to także zasługa naszych trenerów. Andrzej Dawidziuk i Tomek Muchiński jeszcze dzień przed meczem tłumaczyli bramkarzom, kto jak strzela – zaznacza selekcjoner Polaków Czesław Michniewicz.
Tytuł „człowiek, który zatrzymał Arabię” może nie brzmi zbyt dumnie, ale ważniejsza jest droga, jaką ten mecz otworzył. Sam Szczęsny podkreśla, że nie interesują...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta