Naprawdę powinnaś przyjechać
Otwieram konwersację z Obecnym Facetem. Patrzę na jego ostatnią wiadomość: „Nie mów tak, mała. Twoja mama nie umrze”. Odpisuję: „Właśnie umarła”.
– Mamusiu. Słyszałaś, co powiedziałam? Mówię, że bardzo schudłam. Wreszcie zeszłam do czterdziestu kilogramów. Zmieniam pozycję. Pochylam się w desperacji.
– Czterdziestu!
Jestem wdzięczna losowi, że odkąd mama jest w śpiączce, przestałam podjadać. Ba, prawie nic nie jem. Waga leci na łeb na szyję.
Pik, pik, pik.
Przy wtórze pikania aparatury powoli oswajam się z faktem, że moje rewelacje nie obudzą mamy. Ocieram łzy, kiedy chłopcy wracają z kafeterii. Nic nie mówimy. Nie ma takiej potrzeby. Siadają wokół łóżka mamy i tylko się w nią wpatrujemy.
Zerkam na zegar. Wpół do trzeciej, dwie godziny, odkąd powiedziano nam, że mamie zostały dwie doby. Zastanawiam się, czy czas, który jej pozostał, zmieści się w ramki wyznaczone przez lekarzy. Czterdzieści cztery godziny? Dziesięć? Dwie? Każda chwila upływa powoli i ociężale. Próbuję je przytrzymać, ale mijają nieubłaganie. W życiu nie czułam się tak okropnie.
– Kamudadaaaaj.
Wszystkie głowy zwracają się w stronę mamy. Co jest? Odezwała się. Niewyraźnie i ledwo słyszalnie, ale się odezwała.
– Kamuuuuudadaaaaaj – mówi ponownie.
Marcus nachyla się w jej stronę.
– Co ci dać?
– Kamudadaj – powtarza z nutą złości w głosie. Skądś to znamy.
Dustin pstryka palcami.
– Canada Dry!
Mama otwiera oczy, jakby na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta