Nie zawsze Trzeba wołać
Franciszek chce wyzwolić duszpasterzy z poczucia, że są w stanie wojny ze społeczeństwem. Dyplomacja papieska jest dyplomacją rzeczy niemożliwych. Papież odmierza słowa i milczy z mistrzowską wprawą, jak prawdziwy jezuita.
Franciszek jest papieżem, który zajmuje odważne stanowiska, czasem ryzykowne, w ramach specyficznie postrzeganej, dyplomatycznej perspektywy. Tradycyjna watykańska ostrożność może pod rządami papieża Bergoglio (który na głowę Kościoła został wybrany 10 lat temu, 13 marca 2013 r. – red.) ustąpić miejsca postawie polegającej na szczerości, jasności, a niekiedy na wyzywających wypowiedziach – dla wielu słuchaczy, nie tylko katolików, trudnych do przyjęcia.
Pomyślmy na przykład o jego krytyce spekulacyjnego kapitalizmu finansowego lub upamiętnieniu ludobójstwa Ormian. Tym, co prawdopodobnie różni go od poprzednich papieży, jest jego wizja nowej globalnej roli katolicyzmu – Franciszek zdecydowanie opiera się powabowi katolicyzmu postrzeganego jako polityczny gwarant, „ostatnie imperium”, dziedzic chwalebnej przeszłości, jakiś filar przeciwko upadkowi widocznemu w kryzysie globalnego przywództwa świata zachodniego. Ktoś mógłby powiedzieć nawet, że Franciszek uwalnia chrześcijaństwo i Kościół od pokusy uważania się za ostatniego spadkobiercę Imperium Rzymskiego.
Franciszek opróżnia bowiem władzę duchową z jej doczesnego bagażu, z jej zardzewiałej zbroi i zgniłych napierśników. I oddaje Bogu jego prawdziwą władzę, która jest władzą integracji, władzą budowania mostów i porozumienia. W tym samym duchu chce wyzwolić duszpasterzy z poczucia, że są w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta