Słabe perspektywy Moskwy, gorsze Kremla
Chmury nad imperium gęstnieją. Putin byłby idiotą, gdyby tego nie rozumiał. Pewnie rozumie. Najgorzej dla niego, że dysponuje niewielką przestrzenią, by to zmienić.
Nie trzeba czytać wiele więcej niż Józefa Mackiewicza, by zrozumieć, że w historii militarnej Rosji zawsze była jakaś, czasem całkiem spora, grupa przeciwników reżimu. Wynika to z samej natury kremlowskiej władzy: brutalne rządy autokratów opierają się na krzywdzie i strachu, pokrzywdzeni bywają niezadowoleni, a odważniejsi – skorzy do buntu. Wystarczy iskra, by w sprzyjających okolicznościach ten bunt wywołać. Wojna to takie sprzyjające okoliczności.
W czasie II wojny światowej w siłach zbrojnych walczących z armią Stalina było kilkaset tysięcy obywateli Związku Sowieckiego. Samych Białorusinów ponad 100 tys. Ukraińców dwa razy tyle. Tak zwane oddziały kolaboracyjne, czyli współpracujące z Niemcami, ROA, RONA czy Kozacki Stan stanowiły istotną siłę militarną i gdyby nie uprzedzenia rasowe oraz polityczne otoczenia Hitlera, mogły w tamtej wojnie odegrać dużo bardziej znaczącą rolę. Nie odegrały i przeszły do złej legendy, choć prawda o nich nie jest jednoznaczna.
Wśród...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta