Brzydkie słowo na „d”
Najbardziej lubiłem stać w kolejce. Kiedy rodzina pogrążona była w szale przedświątecznego sprzątania, brałem kartki na mięso, książkę i znikałem na kilka godzin poczytać. Oni tam zasuwali, ale myśleli, że ja i tak mam gorzej. Nie mówcie im, że się opieprzałem.
Bo moje dzieciństwo i lata nastoletnie to Gierek i Jaruzel. Dzisiejsi czterdziestolatkowie, młodsi ledwie o dekadę, opowiadają sobie o innym świecie, o grach komputerowych, perłach z kablówki i MTV oglądanym do nocy, o zagranicznych wakacjach i oryginalnych dżinsach. I choć z perspektywy moich dzieci jesteśmy równie starzy, to gdzieś tam, między nami przebiegła wyraźna granica pokoleń.
I teraz czas na wyzwanie dla szacownych redaktorów, a przede wszystkim PT Czytelników, bo padnie pierwsze brzydkie słowo, na razie na „z”. Dla mnie, reprezentanta średniego dziadocenu, słowo jednoznacznie wulgarne, dla młodszych o dekadę po prostu neutralny opis. Proszę więc nie kropkować, to cytat z mojego kolegi redakcyjnego, pana J., reprezentanta pokolenia boomu stanu wojennego: „Jestem pracowity, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta