Tu się nie gra w próżni
– W Polsce nastąpił przełom. Rytm koncertów wyznaczają małe ojczyzny, małe miejscowości – przekonuje Dionizy Piątkowski, promotor jazzu. Muzyczni zapaleńcy potrafią na swoje imprezy ściągnąć gwiazdy światowego formatu. Jak to się zatem robi w Sanoku, Krośnie czy Gorajcu?
Określenie „lokalny festiwal muzyczny” zmieniło swoje znaczenie w ostatnich latach. Lokalny nie oznacza bowiem prowincjonalny, lecz taki, który organizują ludzie związani z mniejszymi miejscowościami. Realizacji ich pasji sprzyjają: wzrost liczby sal z wyśmienitą akustyką i poprawa warunków podróżowania. W ciągu roku w Polsce odbywa się 2,4 tys. imprez artystyczno-rozrywkowych. Wzięło w nich udział w zeszłym roku ok 9,5 mln słuchaczy i widzów. Jeśli tylko co ósma jest festiwalem, to i tak oznacza, iż prawie co tydzień można gdzieś posłuchać muzyki, obejrzeć przedstawienie czy film. Część z nich to potężne, masowe wydarzenia. Większość jednak to imprezy mniejsze, klimatyczne, niekiedy alternatywne.
Organizator improwizator
Waldemar Szybiak mówi o sobie, że jest niepoprawnym autochtonem. Dlatego po studiach kulturoznawczych w Łodzi wrócił do Sanoka. Od 1990 r. szefuje Sanockiemu Domowi Kultury. Od tego też czasu organizuje Festiwal im. Adama Didura, który urodził się niespełna 20 km od miasteczka, we wsi Wola Sękowa, w 1874 r. Didur był najznakomitszym śpiewakiem operowym II Rzeczypospolitej, Jan Kiepura był jego podopiecznym i uczniem. Jakiś czas temu Szybiak znalazł zdjęcie, na którym obaj stoją na schodach dzisiejszego SDK, przed wojną zaś Domu Żołnierza Polskiego. Jednak Didur nie grał w filmach, nie był więc tak popularny jak Kiepura, nie śpiewał też w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta