Teatr nie może być tylko polityczny
Każdy ma prawo do własnego odczytania klasyki. Ale jest pytanie, na ile poważnie ją traktuje i uważnie odczytuje. Zdarzały się inscenizacje, których celem było wręcz skompromitowanie autora, wykazanie, że jego tekst jest bez sensu. To strata czasu. Rozmowa z Jarosławem Gajewskim, dyrektorem Teatru Klasyki Polskiej
Kiedy pojawiła się informacja, że minister kultury zatwierdził projekt utworzenia nowego Teatru Klasyki Polskiej, progresywni komentatorzy orzekli, że taka instytucja jest zbędna, bo klasykę gra się w wielu teatrach.
Znacząca część środowiska aktorskiego miała jednak poczucie braku lub niedosytu tego repertuaru. Zresztą takie pomysły pojawiały się już wcześniej. Próbowałem w Akademii Teatralnej organizować pracownie repertuarowe zwrócone ku tego typu literaturze. Pojawiła się pracownia staropolska, miały być: romantyczna i postromantyczna (m.in. Stanisław Wyspiański), także pracownia klasyków współczesności, którzy dla mnie zaczynają się na Witkacym, kończą na Tadeuszu Różewiczu i Sławomirze Mrożku.
Których jest pan koneserem.
Bo mnie się zdaje, że oni wciąż opisują moim językiem rzeczywistość, chociaż już nie żyją. Ale to nie dotyczy tylko ich. Aleksander Fredro napisał „Zemstę”, która od 190 lat nie schodzi ze sceny. „Mąż i żona” Fredry od ponad 200 lat. Czy to znaczy, że zwariowaliśmy? A może coś w tych sztukach jest? Czasem takie teksty biorą na warsztat ludzie, którzy chcą z najlepszą wolą pokazać, jak bardzo to jest współczesne, a w efekcie je niszczą. Tekst nie musi być współczesny, żeby był ponadczasowy. Ja wierzę w to, że klasyka to coś więcej niż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta