Czy da się zatrzymać wygaśnięcie ludzkości?
W ciągu ostatnich trzech lat rozpowszechnił się mit dotyczący spadku dzietności w Polsce, którego przyczyną miał być wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący przerywania ciąży. Problem jest jednak dużo głębszy i żadna polityka prorodzinna, ani tym bardziej „aborcyjna”, nie ma na jego rozwiązanie wpływu. W gruncie rzeczy nie istnieje jego polityczne rozwiązanie.
Uzasadnienie, że Polki nie chcą rodzić, ponieważ nie będą miały możliwości aborcji w momencie wystąpienia komplikacji czy wad genetycznych, jest przez ostatnie lata często przywoływane w publicystyce i internetowych dyskusjach, w których pojawia się temat dzietności. Taka interpretacja, chociaż jest zapewne wygodną racjonalizacją, nie wytrzymuje konfrontacji z danymi. Uzasadnienie to miałoby na przykład sens, gdyby okazało się, że zawieranych jest równie wiele związków małżeńskich, co w poprzednich latach, a jednak dzietność spada. Dzieci nie rodzą się co prawda jedynie w związkach małżeńskich, ale porównanie tendencji spadkowej urodzeń ze spadkiem liczby zawieranych małżeństw – zwłaszcza z drastycznym spadkiem w grupach wiekowych do 30. roku życia – wskazuje na nieco inną przyczynę. Ludzie w wieku produkcyjnym nie są w ogóle zainteresowani zakładaniem rodziny, a więc i posiadaniem potomstwa.
Oddzieleni od biologii
Problem ten nie jest wyłącznie domeną Polski, a co ważniejsze – nie jest nowy. Jest o nim dziś głośniej z kilku powodów. Po pierwsze, w mediach społecznościowych dość wyraźnie przebija się trend celebracji bezdzietności, czego wyrazem jest zupełnie niedawno ukuty akronim DINK – „double income, no kids” – oznaczający model rodziny z podwójnym dochodem, ale bez dzieci.
Po drugie, Polska staje się celem imigracji zarobkowej z krajów Trzeciego Świata,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta