Zakaz aborcji w krainie błogiego egoizmu
Partia Donalda Tuska ustawia się w roli obrońcy kobiet przed opresyjnym państwem PiS i strasznymi poglądami Konfederacji. Rozpętanie wojny kulturowej, do której rywale PO chętnie się włączają, może się przydać w kampanii, ale po wyborach skutki będą opłakane.
Kampania wyborcza jest bardzo gwałtowna, a przecież trochę drepcze w miejscu. Owszem, Jarosław Kaczyński odkrywa w Donaldzie Tusku nie tylko „wroga narodu”, ale i „ryżego”. To przekroczenie kolejnych granic języka polityki, ale i błąd. Kiedy prezes Prawa i Sprawiedliwości unikał mówienia o liderze Platformy, pokazywał, że się go nie boi. Teraz to wrażenie znika. Z kolei Tusk opowiada, że Polska śmierdzi korupcją PiS-u, co także przyczynia się do inflacji gwałtownych oskarżeń, a w konsekwencji zobojętnienia części wyborców.
Te uwagi o smrodzie były czynione na marginesie pożaru składowiska chemikaliów w Zielonej Górze. Odpowiedzialność za to ponosiły organy samorządowe bliższe Tuskowi niż obecnie rządzącym. Ale ta kampania polega na oskarżaniu o cokolwiek. Wystarczy dowolne zdarzenie, sytuacja. Partie żywią się coraz chętniej incydentami „z życia”.
Pani Joanna, czyli z życia
PiS-owi trochę przegrzał się temat imigrantów, trudno jest też wciąż chwalić się tym samym: programami socjalnymi. Z kolei PO woli się imać zdarzeń dostarczanych z zewnątrz niż obmyślać własny plan rządzenia, z którym ma wyraźny kłopot. Trawi ją pustka programowa i strach przed jednoznacznym określaniem się. Kiedy pomaszerowała za daleko w kierunku socjalno-rozdawniczym, tylko podsyciła wolnorynkowy żar Konfederacji.
Jednym z takich incydentów „z zewnątrz” była historia Joanny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta