Koniec wolności słowa?
Miało być pięknie. Powstanie internetu zrodziło nadzieję, że od tej pory racjonalna dyskusja już zawsze będzie święcić triumfy, a problem dostępu do informacji zniknie. Dzisiaj jednak widzimy, że internet przynosi co najmniej tyle szkód, ile pożytku.
Na czym polegają współczesne problemy z wolnością słowa? Najpierw musimy zrozumieć, w jaki sposób kształtowało się coś takiego, jak przestrzeń debaty publicznej, i jaką rolę miała z początku odgrywać szeroka wymiana poglądów. Bo choć wolność słowa ma oczywiście wymiar moralny, to jest przede wszystkim kategorią polityczną. Zatem to, jakie granice powinna więc mieć swoboda publicznej wypowiedzi, zależy od odpowiedzi na pytanie, po co w ogóle dyskutujemy i jaki jest związek między wynikiem tych debat a władzą polityczną.
Czasy poprzedzające powstanie gazet, wolnej dyskusji, a przede wszystkim samej opinii publicznej zdominowane były przez rządy absolutnych monarchów. Samo pojęcie „opinii”, co podkreślał Thomas Hobbes, rozumiano w XVII wieku raczej jako prywatny przesąd, w szczególności dotyczący spraw religijnych. Prywatne przesądy były zaś niebezpieczne, niosły ze sobą ryzyko, że jednostka lub grupa będzie chciała je narzucić reszcie. A to już pachniało konfliktem. Wizja zwalczających się ugrupowań religijnych, które w swej działalności zaczynają od płomiennych słów, a kończą na użyciu przeciwko sobie broni palnej, była dokładnie tym, czego państwo powinno uniknąć. Stąd absolutystyczne rządy patrzyły niechętnie na publiczne dyskusje, a na dyskusje religijne w szczególności. Z ich perspektywy byłoby najlepiej, gdyby opinie zostały tam, gdzie powstały – w prywatnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta