Radość z małych rzeczy
Całe życie rzetelnie pracowałem, bo miałem marzenie. Kiedy jedni wybierali się na imprezę, ja wolałem trening. Doszedłem do wszystkiego małymi krokami – mówi mistrz olimpijski i wicemistrz świata w rzucie młotem. Rozmowa z Wojciechem Nowickim
Czy czuje się pan sportowcem niedocenianym?
Są ludzie, którzy doceniają moje osiągnięcia, ale w zakresie obecności w mediach czuję pewien niedosyt. Chodzi nie tylko o mnie, ale o całą naszą konkurencję – w ciągu ostatnich dziesięciu lat jako młociarze zdobyliśmy przecież ponad 30 medali, a wciąż mam wrażenie, że te sukcesy bywają pomijane, niektórzy jakby postrzegali nas gorzej. Nie chodzi tylko o mnie. Wiem, że nazwisko promować trzeba, ale nie zabiegam o rozgłos na siłę. Nie potrzebuję atencji, po prostu robię swoje. Uważam, że sportowiec powinien się bronić wynikami – także dlatego trochę mi się to wszystko gryzie, kiedy rezultatów osiąganych przez młociarzy nie docenia się tak, jak tych z innych konkurencji.
Słychać w pana głosie żal…
Możliwe, bo dzieje się to od wielu lat. Osiągamy sukcesy, a nie sprzedaliśmy się w mediach tak, jak chociażby sztafeta. Dziś słyszymy, że dla jednych awans do finału jest historycznym wyczynem, a czwarte miejsce Pawła Fajdka to klęska. To krzywdzące, kiedy taki rezultat nazywamy porażką, a siódme miejsce wicemistrzyń świata – czyli w praktyce regres – sukcesem. Chodzi o retorykę. Teraz zdobyłem srebro, Paweł był czwarty, nie poradziły sobie Malwina Kopron i Anita Włodarczyk. Mamy słabszy sezon, jak cała nasza lekkoatletyka,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta