Koniec seksu według wytycznych
Obawy w Kościele są takie, że rozluźnienie etyki seksualnej oznaczałoby, że mylił się w ważnej kwestii w osądzie moralnym. A to implikuje, że może się mylić także w innych sprawach. Czyli wyciągnięcie tego klocka może zawalić całą konstrukcję. Rozmowa z Marcinem Kędzierskim, publicystą, byłym szefem Klubu Jagiellońskiego
Jak doszło do tego, że przykładny katolik rozpętał dyskusję, w której oskarżano go o promocję wolnego seksu, masturbacji, promiskuityzmu i innych rzeczy, które Kościół jednoznacznie postrzega jako zło?
Zaczęło się od tego, że odbyłem wiele rozmów z małżonkami, przede wszystkim rodzicami wielu dzieci, a zwłaszcza z kobietami. I zaczęła się zmieniać moja perspektywa patrzenia na promowane w Kościele naturalne metody rozpoznawania płodności, zwane też naturalnymi metodami planowania rodziny, czyli NPR. Rozdźwięk między teorią a rzeczywistością, realnymi problemami, jakie NPR przynosi dla wielu katolickich małżonków, skłonił mnie do postawienia sobie pytań o zasadność tego nauczania. Zresztą po publikacji tamtego tekstu spływają do mnie listy, które pokazują, że dla wielu katolików temat ten jest bardzo bolesny.
Postawił pan te pytania w tekście „Katolicka etyka seksualna: przed drugim etapem rewolucji relacyjnej”, który został opublikowany w „Więzi” w czerwcu.
Postawiłem w nim cztery główne tezy praktyczne i jedną szerszą, historyczną. Zacznę od tej ostatniej. Gdy historycznie popatrzymy sobie na nauczanie Kościoła w kwestiach seksualności, to w zasadzie dopiero od czasów Soboru Watykańskiego II zaczęło być ono bardziej postrzegane nie tylko z wąskiej perspektywy prokreacyjnej, i to w ujęciu kodeksowym – co wolno,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta