Igraszki z prawdą
Na festiwalu w Gdyni filmowcy na potęgę politykowali. Ale filmy nieraz okazywały się mądrzejsze i ciekawsze niż deklaracje ich twórców. Zwłaszcza te, w których przedmiotem artystycznych poszukiwań była historia, choć czasem poddawana modnym przeróbkom.
Agnieszka Holland była wielką nieobecną na 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Już podczas pokazów poszczególnych filmów niektórzy reżyserzy lub producenci wyrażali solidarność z nią. Sala gdyńskiego Teatru Muzycznego zapełniona przedstawicielami filmowej branży reagowała owacjami.
Czy ludzie zgromadzeni na festiwalu znali film Holland „Zielona granica”? Jego kinowa premiera miała miejsce dopiero pod koniec imprezy. Do Gdyni producenci obrazu go nie zgłosili. Wypowiadający się o nim niby tylko bronili reżyserki przed czymś, co nazywają „hejtem rządzących”, ale tak naprawdę Holland stała się ikoną oporu środowiska przeciw obecnej władzy.
Smutek w Gdyni
Do „Zielonej granicy” odnosić się w tekście o festiwalu nie będę. Ona wymaga osobnego artykułu. Zwrócę jedynie uwagę, że podczas końcowej gali ze dwie trzecie nagradzanych uznawały za stosowne pozdrawiać „panią Agnieszkę”. Ale też niektórzy wprost nawiązywali do zbliżających się wyborów. Reżyser Paweł Maślona, twórca nagrodzonego Złotymi Lwami filmu „Kos”, mówił, że „nie ma Boga w pogardzie i nienawiści”. I wyrażał nadzieję, że „może niedługo to się zmieni”. Czyli to zwycięstwo obecnej opozycji z Donaldem Tuskiem ma przynieść zmianę klimatu.
Myślę, że to zbyt prosta diagnoza. Wojna kulturowa w Polsce ma przyczyny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta