Więcej populizmu niż troski o bezpieczeństwo
Prawo karne musi się dostosowywać do realiów życia, reagować na nowe ujemnie oceniane zjawiska społeczne. Ta reakcja powinna być jednak proporcjonalna do zagrożenia, a nie „nadmiarowa” – mówi Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości.
Panie profesorze, rozmawiamy w dniu, w którym wchodzi w życie prawdziwa rewolucja w prawie i postępowaniu karnym. Surowsze kary, ostrzejsze zasady odpowiedzialności, nowe, czasem rewolucyjne, instytucje i przestępstwa. To wszystko pomysły Ministerstwa Sprawiedliwości sygnowane przez Zbigniewa Ziobrę. Minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny grzmi, że obywatele będą bezpieczni, bo najgroźniejsi przestępcy znajdą się za kratami. Cofnijmy się do drugiej połowy lat dwutysięcznych, kiedy to pan był ministrem sprawiedliwości. Odczuwał pan wówczas potrzebę przeprowadzenia tak wielkiej reformy, w tym zaostrzania kar? Pewnie taka pokusa była?
Zaostrzania kar generalnego nie. Bo przestępczość spada w Polsce mniej więcej od 2005 r. w tych najgroźniejszych kategoriach. Ostatnio wprawdzie zanotowano lekki wzrost w kategorii zabójstw, ale należy pamiętać, że większość zabójstw jest na tle stosunków rodzinnych, towarzyskich, zawiedzionych miłości, i tak dalej. Ta granica tutaj nie jest jakoś radykalnie niebezpieczna. Owszem, za czasów mojego ministrowania wprowadzaliśmy nowe kategorie przestępstw – np. stalking, ale to wynikało z rozwoju cywilizacyjnego i wypełnienia luki, jaka się pojawiła. Kiedyś nie było przestępstw komputerowych, internetowych, a w pewnym momencie się pojawiły. Trudno było na to nie reagować. To jest normalne, że prawo karne musi się dostosowywać do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta