Milei, czyli prezydent z piłą łańcuchową
Nowy przywódca zapowiada wielką rewolucję ekonomiczną. Nie przedstawił jednak jej szczegółowych planów ani składu swojej administracji. Misja wygląda na niemal samobójczą, gdyż kraj jest pogrążony w ciężkim kryzysie.
– Nie wolno ustępować tym gównianym lewakom nawet na krok! – mówił w jednym z programów telewizyjnych w trakcie kampanii wyborczej Javier Milei, obecny prezydent elekt Argentyny. Kampanię prowadził w sposób niezwykle barwny, taki, że Donald Trump czy Janusz Korwin-Mikke wypadają na jego tle jak nudziarze. Milei przebierał się za superbohatera Generała AnCap (czyli „anarcho-kapitalistę”), machał piłą łańcuchową podczas wieców (zapowiadając cięcia administracji publicznej) i zapowiadał, że wysadzi w powietrze bank centralny. Taka kampania dała mu poparcie 56 proc. argentyńskich wyborców i zwycięstwo w drugiej turze wyborów prezydenckich. Argentyńczycy zmęczeni nieudolnymi rządami peronistowskiej lewicy postawili na ekscentrycznego libertarianina. Skoro bowiem wszyscy inni zawiedli, to czemu nie dać szansy jemu?
– Chcę powiedzieć Argentyńczykom, że pomimo problemów naszego kraju Argentyna ma przyszłość, jeśli będzie libertariańska. Argentyna odzyska swoje miejsce na świecie, którego nigdy nie powinna stracić. W ciągu 35 lat znów będziemy światowym mocarstwem, jeśli przyjmiemy idee, które nas dotykają. Bez wątpienia dzisiaj będziemy świętować, ale od jutra rana będziemy pracować nad tym, by przynieść Argentyńczykom rozwiązania, których potrzebują – mówił Milei podczas swojego przemówienia po ogłoszeniu wstępnych wyników...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta