Zełenski z Napoleona przekształca się w małego Putina
Gdy byłem prorokiem zwiastującym słodką przyszłość, wszyscy nosili mnie na rękach. Gdy tylko zacząłem mówić prawdę o sytuacji Ukrainy, społeczeństwo wypchnęło mnie z kraju. A jeśli nie będziemy mówili prawdy, przegramy tę wojnę. Rozmowa z Ołeksijem Arestowyczem, byłym doradcą prezydenta Ukrainy
Jest pan pierwszą osobą nad Dnieprem, która podczas wojny ujawniła swoje prezydenckie ambicje. Czy mówienie o wyborach w Ukrainie nie jest przedwczesne?
Wybory nie są moim celem. Traktuje to jako okazję do refleksji, przemyślenia sytuacji, w której się znajdujemy. Delikatnie mówiąc, jesteśmy w stagnacji. By wyjść z tego, musimy szukać sposobów, jak dostarczyć społeczeństwu rzetelnej informacji. Nie mamy zbyt dużego pola manewru w warunkach stanu wojennego i w sytuacji, gdy cała władza w kraju została zmonopolizowana.
Do czego chce pan przekonać Ukraińców?
Wojna ma kilka etapów. Pierwszy trwał od 24 lutego do 2 kwietnia 2022 r. Wygraliśmy ten etap, miażdżąc plany Rosji. Wygraliśmy bitwę pod Kijowem, udało się zjednoczyć naród. Drugi etap wojny trwał do 1 listopada 2023 r., do publikacji artykułu dowódcy ukraińskiej armii gen. Wałerija Załużnego w „The Economist” (pisał m.in. o „pozycyjnej” wojnie i statycznych, wyczerpujących walkach – red.). Podczas tego etapu wojny zremisowaliśmy z Rosjanami. Nie potrafiliśmy wygrać, mimo że mieliśmy ambitne plany. Dlaczego? Bo nasze państwo jest skorumpowane i zdezorganizowane. Gdy Rosjanie przegrali pierwszy etap wojny, rzucili się do inwestowania i rozwijania swojego przemysłu zbrojeniowego, nauczyli się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta