Sejmowe rodeo
Koalicje z natury mają zmienną agendę, a stałą jest nie wspólny program, ale wola współpracy Rozmowa z Prof. Jackiem Kurczewskim, socjologiem, wicemarszałkiem Sejmu I kadencji
Pamięta pan Sejm I kadencji? Był szalenie rozdrobniony, a jednak wyłonił dwie wielopartyjne koalicje rządzące. Jakie ma pan doświadczenia z tamtego czasu?
Rzeczywiście Sejm był wtedy rozdrobniony, ale czasy były szczególne. Po pierwsze, w Sejmie wybranym w pierwszych wolnych wyborach spotkały się poważne ugrupowania opozycji antykomunistycznej, które z różnych powodów znalazły się w Sejmie, niekoniecznie jako ludzie, ale jako ugrupowania polityczne, po raz pierwszy.
Kogo ma pan na myśli?
Przykładowo Konfederację Polski Niepodległej, która nie została dopuszczona do wyborów w 1989 roku albo Kongres Liberalno-Demokratyczny, który dopiero po czerwcowych wyborach ukonstytuował się jako partia polityczna. Na samym początku wolnej Polski, w obozie opozycji demokratycznej, doszło do podziałów. W ich wyniku wielu tych, którzy weszli do Sejmu I kadencji, miało poczucie, że są nowi i obcy nie tylko dla postkomunistów, którzy pod nową nazwą mieli swoją reprezentację w parlamencie, ale i wobec Unii Demokratycznej powstałej po rozpadzie OKP. To sprawiło, że marszałka i wicemarszałków wybrały te nowe siły.
Jak to się skończyło?
Klubów parlamentarnych było po wyborach dziewięć, a kół poselskich osiem, natomiast...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta