Polityka jawnie wkroczyła do SN
Moje zarządzenia z premedytacją nie są przestrzegane – mówi prof. Małgorzata Manowska, I prezes Sądu Najwyższego.
Czy jako pierwsza prezes pani kieruje jeszcze całym Sądem Najwyższym?
Kieruję SN w granicach tych kompetencji, jakie pierwszemu prezesowi przyznaje ustawa i regulamin SN. Kompetencje te nie obejmują co do zasady wyznaczania składów czy planowania posiedzeń sądu. One pozostają w gestii prezesów Izb. Poza tym SN to organizm, którego funkcjonowanie nie ogranicza się do sporu, kto ma rozpoznać daną sprawę. W SN zatrudnionych jest ponad 450 osób, sędziowie na co dzień rozpoznają wiele „zwykłych” spraw. Moją rolą jest zapewnienie im właściwych warunków pracy. Kierowanie instytucją nie oznacza bezwzględnej władzy w każdym obszarze, nie można chociażby wkraczać w niezawisłość sędziowską. Jednak podstawowym narzędziem sprawnego kierowania działalnością Sądu Najwyższego jest wydawanie przez pierwszego prezesa zarządzeń.
Nie wszyscy w SN chcą jednak je honorować.
Prawdą jest, że kilka z moich zarządzeń nie jest przestrzeganych, i to z premedytacją. Dotyczy to rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego między Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych a Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz wprowadzania osób postronnych bez poinformowania mnie o tym do tzw. strefy bezpieczeństwa, gdzie zasadniczo mogą przebywać tylko sędziowie i pracownicy SN.
Obserwując z zewnątrz, ma się poczucie, że mamy w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta