Czwartoklasiści idą do Sejmu
Dzień był bez obrad, ale kiedy dzieci wyszły do holu, dostrzegły nie kogo innego, jak samego Grzegorza Brauna przygotowującego się do konferencji. Od razu zaczęły przebierać nogami, żeby jak najbliżej podejść do posła. Dziewczynka rozpoznała miejsce, gdzie stały świece chanukowe, jeden chłopak zaczął się rozglądać w poszukiwaniu miejsca, z którego Braun mógł wziąć gaśnicę, a inny powtarzał: „Przybiję z nim piątkę!”.
Kajdanki taktyczne – to one początkowo stały się clou wycieczki do Sejmu. Padło na nie, ale czwartoklasiści już od wyjścia ze szkoły nastrojeni byli ekstatycznie. Tramwaj, sportowy samochód, w końcu bankomat pod działem przepustek na Wiejskiej, który zawiesili, klikając w niego jak w gierkę – wszystko było ciekawe. Niewątpliwie bramki i urządzenie do prześwietlania bagażu podniosły jeszcze temperaturę i do Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej weszły 23 huczące głowy. Korowód otwierała wychowawczyni, zamykała dwójka rodziców, w tym współautor tej relacji.
Przeszli wzdłuż budynku z grafitowymi zdobieniami na fasadzie, minęli nową konstrukcję z piaskowych płyt i skręcili „w lewo, po trzech schodkach”. Tuż z tyłu – kopulasta bryła Sejmu. Był kwadrans po dziewiątej rano 2 lutego. Tego dnia nie przewidziano obrad, ale co druga osoba, zwłaszcza w garsonce czy garniturze, wydawała się znana z mediów. A przynajmniej tak odbierało to dwoje dorosłych, bo dzieci właśnie dostrzegły ochroniarzy. Dodajmy, nie chodzi o reprezentacyjną straż marszałkowską ani żołnierzy, którzy są przy wejściu. Nie byli to też prywatni bodyguardzi posła Kaczyńskiego, a postawni, ubrani w szaropanterkowy militarny strój mężczyźni, jak można sądzić, na stałe zatrudnieni ochroniarze. Każdy z nich miał na plecach żółte wypustki i także dziewczynki zaczęły się interesować, czym jest owo coś, podobne do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta