Samorządy w cieniu wyborów parlamentarnych
To jedyny czas w polskiej historii, gdy banknoty sypią się z nieba. Trzeba tylko umieć i chcieć je łapać.
Wczesna wiosna 2024. Wybory samorządowe za miesiąc. Ale jakoś kiepsko z tymi wyborami. Wałęsam się po Polsce z południa na północ, potem w drugą stronę, z północy na południe. Katowice, spotkanie w Sejmie Śląskim, potem Mikołajki, na koniec kongres we Wrocławiu i mam wrażenie, że kampania przed wyborami martwa. Jakby ludzie kompletnie się tym nie interesowali. Tu i ówdzie jakieś ogłoszenie wyborcze. Na płotach w Piszu kilka plakatów uśmiechniętego pana, który chce być burmistrzem. Wiarygodny uśmiech, dentystyczna (albo protetyczna) solidność, więc pewnie będzie. W Mikołajkach nawet płoty gołe, jakby wszystko było dawno rozstrzygnięte.
Nie widzę nie tylko nadzwyczajnego wysypu plakatów, jakiegoś szaleństwa wyborczego, angażującego przynajmniej w nikłym procencie te emocje, jakich doświadczyliśmy kilka miesięcy temu. Może za wcześnie? Pytam sam siebie. A może jesteśmy tak dziwnym narodem, że interesuje nas tylko zmiana władzy na szczeblu centralnym, bo tylko to się liczy, kto rządzi w Warszawie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta