Czas żałować smogu, gdy płoną lasy
Nasza walka o czystsze powietrze przy jednoczesnej wojnie z globalnym ociepleniem okazuje się poniekąd zmaganiem na dwa fronty.
Zacznijmy od dwutlenku węgla. Skoro go nie czujemy, jego rosnące w naszej atmosferze stężenie – a normalnie wynosi ono zaledwie 0,04 proc. – nie przejmuje nas powszechnie dreszczem niepokoju. Szkoda, ale tak po prostu jest. Zwłaszcza że zaufanie do tzw. konsensusu naukowego dotyczącego antropogenicznych źródeł zmian klimatu (czyli za przyczyną działalności człowieka), zawartego w kolejnych raportach Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), nie jest 100-procentowe.
Konsensus ten zaś legł u podstaw Zielonego Ładu. Pomysłu ryzykownego ekonomicznie, przynajmniej na krótką metę i dla europejskich mas ludzi biednych, i średniozamożnych oraz całych branż (rolnictwo czy hutnictwo). Zaczęły się protesty, które będą się powtarzać i raczej nasilać, niż słabnąć. Emisje dwutlenku węgla będą bowiem obliczane i staną się kosztowne nie tylko dla przemysłu (gdzie my jako konsumenci płacimy to w cenie produktów, czyli niejako bezwiednie), ale i dla nas osobiście w rachunkach za energię i żywność. Czyli w sposób uświadomiony, zatem psychologicznie boleśniejszy.
Inaczej niż dwutlenek węgla działa na nas smog, który daje się wyczuć nosem. Ileż osób ma w komórce aplikację pozwalającą śledzić na bieżąco jakość powietrza w okolicy. Na największych skrzyżowaniach w Europie, która wydała walkę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta