Drużyna dobrej energii
Polacy w ćwierćfinale igrzysk, będącym od dwóch dekad ich koszmarem, zagrali ze Słowenią, która prześladowała ich przez lata, ale zwyciężyli 3:1 i powalczą o medale.
Relacja naszych siatkarzy z olimpijskim podium to historia powszechnie znana. Polska jest mocarstwem od lat, co udowadniają zarówno seryjne sukcesy reprezentacji, jak i klubów, ale drużyna narodowa medalu igrzysk wyczekuje od 1976 roku. Poniedziałkowy mecz był już dla niej szóstym ćwierćfinałem turnieju olimpijskiego w XXI wieku – wszystkie poprzednie kończyły się porażkami.
Polaków leczyli z marzeń o medalu Brazylijczycy (0:3), Włosi (2:3), Rosjanie (0:3), Amerykanie (0:3) oraz Francuzi (2:3). Słoweńcy jak dotąd nie mogli, bo oni na igrzyskach debiutują, ale gdyby brali udział w którymś z poprzednich turniejów i trafiliby właśnie na naszą reprezentację, byliby zapewne górą.
Mowa przecież o zespole, który długo był dla Polaków seryjnym prześladowcą. Zmieniali się trenerzy, drużynę wzmacniali kolejni gracze z głębokich zasobów naszej siatkówki, a kiedy przychodziło do fazy pucharowej wielkich imprez, Słoweńcy zwyciężali: w 2015, 2017, 2019 i 2021 roku. Zaczął oswajać ich Vital Heynen, gdy wygraliśmy w półfinale Ligi Narodów, ale złamał – dopiero Nikola Grbić.
Iga biła brawo
Polacy za kadencji Serba pokonali Słoweńców w czterech z pięciu meczów, co sprawiło, że przed poniedziałkowym spotkaniem przestał nas wreszcie straszyć szyld przeciwnika i mogliśmy skupić się na tym, co nowe, czyli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta